czwartek, 30 czerwca 2011

Kulturalna impreza

Pisząc tego bloga i zastanawiając się nad nowymi wpisami, dochodzę do wniosku, że moje bogate życie imprezowe, jest zasługą moich kreatywnych przyjaciół i znajomych.
Parę miesięcy temu, mój dobry kumpel ze studiów, chcąc jak najlepiej wykorzystać okoliczności „wolnej chaty” postanowił zrobić imprezę. Zresztą... sami go do tego namawialiśmy. Zaskoczył nas jednak, gdy okazało się, że nie będzie to zwyczajna domówka.
Postanowił w przestrzeni własnych czterech ścian zorganizować wystawę najważniejszych dzieł, najwybitniejszych, światowych malarzy, (student kulturoznawstwa – i wszystko jasne). Tydzień wcześniej otrzymaliśmy specjalne zaproszenia, w treści których informował nas między innymi o tym, że mamy być elegancko ubrani. Wbicie się w garniak było tu rodzajem motywu z przebieranej imprezy. Nasze koleżanki wybrały eleganckie kreacje, my pod krawatami – wyglądaliśmy trochę, jak w czasie studniówki. Ale co zrobił nasz właściciel wolnej chaty...
Z największego pokoju w swoim mieszkaniu powynosił wszystkie meble, na pustych ścianach wisiały komputerowe wydruki wspomnianych wcześniej dzieł sztuki. W kącie pomieszczenia znajdował się stolik, na którym były już napełnione czerwonym winem lampki. W tle sączyła się muzyka klasyczna, jakby kwartet smyczkowy przygrywał z drugiego pokoju. Szybko podchwyciliśmy całą konwencję i w jednej chwili staliśmy się milionerami, koneserami sztuki i wielkimi znawcami malarstwa wszystkich epok.
Po paru godzinach byliśmy już przedstawicielami lekko wstawionej, typowo dziewiętnastowiecznej, polskiej inteligencji, z poluzowanymi krawatami. Imprezę zaliczam do zdecydowanie udanych i nietypowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz